Z braku czasu, relacja w formie skróconej.
Zachmurzone niebo i podmuchy zimnego wiatru nie wróżyły pięknej pogody. Na szczęście 'nasz’ patron ma wtyki w niebie i ocalił nas od deszczu przez prawie cały weekend.
Większość z nas zebrała się w umówionym czasie na peronie dworca PKP Wrocław Główny. O 7.42 pociąg ruszył w kierunku Opola. Tym razem opuściliśmy pociąg już w Brzegu, bo trasa przejścia miała wieść właśnie z tej nadodrzańskiej miejscowości, przez Oławę do Świętej Katarzyny.
W sobotni poranek zwiedzanie Brzegu poprowadził dr Tadeusz Jurek, prezes Dolnośląskiej Federacji Przewodników PTTK, któremu dziękujemy za poświęcony czas i zasypanie nas górą ciekawych faktów z historii Brzegu. Wiedza wtłaczana w nasze umysły wymusiła 20-minutowy postój regeneracyjny na granicy miasta.
Posileni słodkimi bułkami ruszyliśmy w kierunku Skarbimierza. Uzupełniliśmy oznakowanie przy wyjściu z miasta. Można właściwie powiedzieć, że oznakowaliśmy szlak od nowa, bo nikomu z nas nie udało się spotkać ani jedej muszli aż do wspomnianego Skarbimierza. Poszła też w ruch żółta farba, nadając parkowym alejkom hiszpańskiego charakteru.
Po drodze spotykaliśmy ludzi pytających o szlak, znakowanie i cel wędrówki. Każdemu staraliśmy się przekazać jak najwięcej 'pigułkowej’ wiedzy i folder informacyjny szlaku Via Regia. Słońce oczywiście nie dawało nam spokoju, czego można się było spodziewać na jakubowym przejściu.
Szlakiem na odcinku z Brzegu opiekuje się Adam Krasicki z Oleśnicy Małej. Zainteresowanych odsyłam na stronę www.olesnicamala.info, gdzie znajdziecie między innymi świetną mapę Google szlaku Via Regia oraz bogatą galerię zdjęć Oleśnicy Małej i okolicznych terenów. Skoro wspomniałem o Oleśnicy Małej, może przenieśmy się tam już z naszym przejściem.
Do wsi dotarliśmy tradycyjnie mocno spóźnieni. Głównie dlatego, że byliśmy zatrzymywani przez ludzi i stawaliśmy dosyć często na zwiedzanie kościołów. U progu kościoła oficjalnie przywitał nas ksiądz, zostaliśmy bardzo miło przywitani i chyba każdy z nas poczuł się w Oleśnicy bardzo dobrze. Po błogosławieństwie i wspólnej modlitwie niespodzianka. Pyszny poczęstunek przygotowała dla nas rodzina Adama. Do dziś wspominamy kiszone ogórki, smalec i ciasto z kruszonką. Aha, pączki też były przepyszne. Serdecznie dziękujemy naszym gospodarzom! Adam oprowadził nas po pałacu Yorków (Yorcków właściwie). Poznaliśmy daleką i bliższą historię tego wspaniałego miejsca, a dzięki Andrzejowi Koflukowi udało nam się przez okno wyjść na dach oranżerii, gdzie uwieczniliśmy się na fotorafii.
W tym czasie Emil ze Zbyszkiem w samotności spożywali spóźniony podwieczorek. Dzięki nim został oznakowany dodatkowy odcinek szlaku prowadzący w pole. Jeśli ktokolwiek pielgrzymował tym odcinkiem w okolicach niedzieli 10 maja może składać zażalenia właśnie na ich ręce. Brawo panowie!
Z 7.42 rano zrobiło się późne popołudnie, dlatego postanowiliśmy pędzić w kierunku noclegu. Jednak od postanowienia do wyjścia minęło jeszcze około godziny, podczas której zwiedziliśmy mauzoleum rodziny Yorków, znajdujące się w pobliskim lasku. Mauzoleum zostało w latach dziewięćdziesiątych odrestaurowane, niestety wciąż pada ofiarą bezmyślnego wandalizmu. Stamtąd udaliśmy się na nocleg… zahaczając o sklep 'Oleńka’, gdzie zaopatrzyliśmy się w specjalny środek na zakwasy.
Urokliwa trasa skrajem lasu, a następnie wśród pól, doprowadziła nas do celu sobotniej wędrówki- wsi Drzemlikowice, nazywanej przez niektórych Marmoladowicami. Nocleg we wsi odbył się w sali sportowej imienia Kazimierza Górskiego. Byliśmy tak zmęczeni, że absolutnie nie zareagowaliśmy na informację o braku ciepłej wody. Przed kąpielą jednak postanowiliśmy oddać kilkadziesiąt rzutów do kosza. Do meczu nie doszło dzięki niespodziance przyszykowanej przez Panią Sołtys. W 'kuchni’ czekała na nas kolacja. Było jej tak dużo, że została na śniadanie i obiad następnego dnia. Serdeczne dzięki. Przed snem było jeszcze huczne przywitanie ze strony lokalnej społeczności i czas na opowieści związane ze Świętym Jakubem.
Noc przebiegła bardzo spokojnie. Rano stwierdziliśmy, że chrapania prawie nie było słychać na tej wielkiej sali. Bez materaca na noc został nasz gospodarz Adam, który ulokował się pod bramką do piłki halowej. Zarzekał się, że spało mu się wygodnie. Nie uwierzyliśmy. Pozdrawiamy Adam!
Śniadanie trwało do godziny 8.45. O 9.00 wymaszerowaliśmy z Marmola… Drzemlikowic w kierunku Oławy, gdzie o 11.30 planowaliśmy dotrzeć na mszę świętą. Udało się. Ledwo.
Wchodząc do miasta przekroczyliśmy najstarszą linię kolejową na terenach obecnej Polski, zbudowaną w 1842 roku na odcinku Wrocław-Oława.
W Oławie zostaliśmy powitani przez księdza proboszcza, a po mszy udaliśmy się do kancelarii po pieczątki do paszportów. Po Oławie zostaliśmy znowu rofesjonalnie oprowadzeni. Naszą szczególną uwagę zwróciła ciekawa wieża ratusza miejskiego i porządek panujący w centrum. Podobno mieszkańcy Oławy nie wypowiadają się na temat centrum miasta tak pochlebnie. Czasem przykro nam, że nie możemy więcej czasu spędzić na zwiedzaniu, ale weekend na Via Regia nie jest dłuższy od żadnego innego weekendu. Popędziliśmy więc dalej.
Pochmurne niebo i spadające pojedyncze krople deszczu zapowiadały zbliżający się koniec weekendu na szlaku jakubowym. Minęliśmy wieś Zabardowice i w Sobocisku zdecydowaliśmy się odpocząć na trawniku pod kościołem. Gdy zbieraliśmy się do odejścia z miejsca odpoczynku dogonił nas Emil, trzymający znaczek muszli gotowy do przyklejenia. Podejrzewamy, że szedł za nami, próbując kolejny raz zmylić szlak dla przysżłych pielgrzymów i naklejając znaczki w różnych dziwnych miejscach. Postanowiłem mieć na niego oko i zdecydowałem następne kilka kilometrów pokonać u jego boku. Przez ten czas nie wykonywał jednak żadnych podejrzanych ruchów.
To był oczywiście żart.
Minęliśmy wsie Grodziszów i Zębice, skąd ukazała nam się w oddali wieża kościoła w Świętej Katarzynie. Na czoło peletonu wysunął się tradycyjnie Andrzej Kofluk, za którym podążyła Ewa i oczywiście ja. Gdy docieraliśmy w okolice kościoła zaczynały akurat bić dzwony. Piękne zakończenie dnia. Zwiedziliśmy kościół i teren wokół niego, na którym znajduje się szereg kapliczek, droga krzyżowa i grota lourdzka. Gospodarze miejsca zaproponowali nam napoje, jednak musieliśmy pędzić w kierunku Wrocławia. Autobusem o 18.13 większość z nas ruszyła do Wrocławia, skąd każdy pojechał w swoją stronę.
Bardzo dziękujemy wszystkim uczestnikom przejścia szlaku Via Regia, naszym wspaniałym gospodarzom, przewodnikom i wszystkim spotkanym na szlaku. Dziękujemy za wspaniale spędzony czas i wszystkie rozmowy, które mogliśmy odbyć przez te dwa dni. Osobom ruszającym na szlak w najbliższym czasie życzymy bezpiecznej i udanej wędrówki. Mam też nadzieję, że zobaczymy się podczas następnego przejścia szlakiem w dniach 20-21 czerwca. Tym razem pójdziemy szlakiem Święta Katarzyna- Wrocław- Środa-Śląska. Będzie nam przewodniczył Andrzej Kofluk, a jednym z hitów weekendu ma stać się wizyta w winnicy w Miękini. Do zobaczenia na szlaku. Buen Camino!
PON – PIĄ: 08:00 – 16:00
SOB: 10:00 – 14:00
NIEDZ: Odpoczywamy. Ty też odpocznij.
Nie wstydź się! Daj nam znać jeśli masz pytania.