Na pieszą pielgrzymkę do Fatimy chciałem wybrać się od wielu lat, bo pracując jako przewodnik na Camino de Santiago i pokonując szlak do Santiago de Compostela po 8-10 razy rocznie, spotykam setki osób, których życie zmieniło się właśnie w Fatimie.
Każdego roku, pomiędzy późną jesienią a wczesną wiosną, kiedy kończy się nasz sezon pielgrzymek pieszych i w Polsce robi się naprawdę nieprzyjemnie, przynajmniej raz wyjeżdżam na jakiś szlak prowadzący do znanego sanktuarium albo miejsca świętego.
W minionych latach były to np. Ziemia Święta, Izrael oraz różne nowe szlaki na terenie Hiszpanii i Portugalii, których dawniej nie mieliśmy w “ofercie”, a teraz regularnie po nich wędrujemy.
Na wstępie bardzo proszę Was, wybaczcie mi ciągłe używanie słów oferta, program, zorganizowane, ale chcę być z Wami w 100% szczery i nie mam zamiaru ukrywać, że to, co robimy na naszych wyjazdach to działania wyłącznie hobbystyczne, wynikające z naszej pasji.
Zarówno ja, jak i osoby, które pojawiają się w moich filmikach i wpisach na facebooku czy instagramie to często przewodnicy i my po prostu z tego żyjemy.
Chciałbym, żeby to było jasne i nie miejcie mi tego za złe, a ja, ze swojej strony obiecuję Wam możliwie absolutną szczerość, transparentność i okazjonalny wgląd do miejsc, których raczej nie zobaczylibyście na pielgrzymce ogranizowanej samodzielnie.
I jeśli szykujecie się na pielgrzymkę do Fatimy, będzie mi miło, jeśli wybierzecie się z nami, ale jeśli chcecie zorganizować wszystko samodzielnie, to no hard feelings, nie ma problemu. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, możecie pytać śmiało. Na youtubie po dfilmem, facebooku czy tutaj w komentarzach na dole strony.
Wróćmy do wątku głównego.
Poza sezonem, na mniej znane szlaki wyjeżdżam głównie po to, żeby potem to swoje doświadczenie z tego szlaku przekształcić BRZYDKO MÓWIĄC w produkt, czyli pielgrzymkę, którą regularnie będziemy mogli odbywać z pielgrzymami korzystającymi z naszego biura.
I jedziemy na szlak głównie po to, aby sprawdzić standard miejsc noclegowych, oznakowanie szlaku w terenie, restauracje, sklepy, no i budować naszą kondycję na zbliżający się sezon.
No bo przecież chodzenie w portugalskim upale jest znacznie przyjemniejsze, niż jesienne i zimowe spacery po moim lesie na Dolnym Śląsku.
Zwykle na taki rekonesans wyjeżdżam z którymś z innych naszych przewodników. Ostatnio w Izraelu byłem z Piotrkiem, a tym razem do Fatimy poszliśmy razem z Krzysztofem.
Krzysztof jest doświadczonym przewodnikiem na wielu kierunkach na całym świecie. Specjalizuje się w krajach afrykańskich, Ameryce Południowej, ale regularnie chodzi też z nami na Camino de Santiago.
3 lata temu pokonał pieszo całą drogę z Krakowa do Santiago w ciągu 4 miesięcy.
Wywiad, który przeprowadziłem z nim, po tamtej pielgrzymce możecie zobaczyć poniżej.
To właśnie Krzyśka stopy widzieliście pokiereszowane na zdjęciach, które publikowałem na naszym caminowym facebook’u. Ale dziś nie o tym.
Jak wiecie, od dawna rozwijamy “modę” na pielgrzymki piesze poza granicami Polski, aby te osoby, które chodzą na przykład na Jasną Górę, mogły swój zagraniczny urlop spędzić na wędrówce, na pielgrzymowaniu.
Leżenie na leżaku przy hotelowym basenie nie jest już dla wielu polaków ulubionym sposobem odpoczynku.
Każdego roku zabieramy na Camino de Santiago kilkaset osób z Polski, a Misja Travel z którą ściśle współpracuję od kilku lat, jest jednym z największych (jeśli nie największym) polskim biurem na kierunku do Fatimy.
Misja ma w Fatimie doskonałe hotele, logistykę, programy zwiedzania. Postanowiliśmy zatem skorzystać z naszych wspólnych doświadczeń na tych obu kierunkach i zacząć chodzić do Fatimy pieszo.
W planie mamy kilka tras, którymi docelowo będziemy chodzili do Fatimy, ale pierwsza z nich jest najbardziej oczywista. To droga biegnąca z południa, ze stolicy Portugalii- Lizbony na północ.
Nazywana jest Caminho do Tejo, czyli droga wzdłuż rzeki Tag. Według przewodników ten szlak ma 143 kilometry. My sprawdziliśmy go w terenie co do centymetra i nasze GPS-y mówią, że szlak ma prawie dokładnie 170 kilometrów.
Prawdopodobnie portugalskie centrum kultury, opiekujące się szlakiem, brało ilość kilometrów z Google Maps, które niestety nie pokrywa się z dokładnym przebiegiem szlaku.
Szlak oznakowany jest doskonale oznakowany w terenie. Nie jest potrzebna mapa, ani nawigacja GPS, aby z niego korzystać. Na większość swojego przebiegu pomiędzy Lizboną a Fatimą, pokrywa się ze szlakiem Camino de Santiago.
Zatem wędrując szlakiem z Lizbony do Santiago, który na całej długości ma około 650 kilometrów, możemy “zaliczyć” Camino do Fatimy. Oznakowanie na szlaku do Fatimy, podobnie jak na Camino de Santiago, umieszczane jest na słupach, drzewach, budynkach.
W wielu miejscach, na przykład na skrzyżowaniach dróg pośród pól, postawione są drewniane słupki, a co kilka- kilkanaście kilometrów znajdziemy kamienne słupki wskazujące odległość pozostała do Fatimy.
I lepiej dokładnie tymi odległościami się nie sugerować, bo ilość kilometrów, zarówno w przewodnikach, jak i na tych słupkach jest znacznie zaniżona.
Szlak z Lizbony do Fatimy bardzo często wykorzystywany jest podczas pielgrzymek parafialnych i diecezjalnych w Portugalii.
Wędrują tędy grupy, podobnie, jak do Sanktuarium na Jasnej Górze. Oczywiście tych pielgrzymek jest znacznie mniej, niż w Polsce i też standard noclegów jest zupełnie inny.
Podczas takich pielgrzymek portugalczycy raczej nie śpią w namiotach, a korzystają z hoteli, pensjonatów, wiejskich gospodarstw, czyli nocują zwykle w pokojach z łazienkami, a nie gdzies po ludziach czy w stodole, jak to bywa na pielgrzymklach jasnogórskich.
Pielgrzymki piesze do Fatimy będziemy też organizowali właśnie dla polskich grup zorganizowanych (parafie, wspólnoty), ale także dla osób indywidualnych, które taką wędrówkę chcą odbyć samodzielnie, choć z naszym wsparciem logistycznym na miejscu.
Wyszliśmy na szlak z Lizbony z takim nastawieniem, aby znaleźć dla naszych przyszłych pielgrzymów noclegi o bardzo dobrym standardzie, gdzie będziemy mogli po ciężkim dniu właściwie odpocząć i zregenerować siły, rano zjeść śniadanie i wyjść bezpośrednio na szlak.
I to myślę doskonale nam się udało. Gdy opublikuję filmy z poszczególnych dni wędrówki na naszym kanale a youtube, zobaczycie tam nasze miejsca noclegowe w miarę dokładnie. Dzisiaj pokazuję Wam tylko najważniejsze rzeczy na szlaku.
Nasza cała podróż trwała od niedzieli do niedzieli i tak też planujemy nasze wyjazdy zorganizowane.
Naszą wędrówkę rozłożyliśmy na 5 etapów. I jak łatwo policzyć 170 kilometrów do pokonania w ciągu 5 dni, daje średnią dzienną około 34 kilometrów. I rzeczywiście. Były dni, gdy pokonaliśmy nawet 47 kilometrów w ciągu jednego dnia.
Z grupami będziemy tutaj pokonywali średnio 20-25 kilometrów dziennie a wędrówkę będziemy rozpoczynali już za Lizboną.
Przyjeżdżając tu z grupami będziemy omijali nieciekawe przedmieścia Lizbony oraz industrialne, obsiane fabrykami tereny oddalone od miasta o 30-40 kilometrów. W ten sposób będziemy wędrowali właściwie tylko przez najładniejsze i najbezpieczniejsze odcinki szlaku.
Naszą wędrówkę w przyszłości będziemy zaczynali około 110 kilometrów od Fatimy.
Odległość około 100 kilometrów może Wam się kojarzyć z Camino, bo właśnie tyle kilometrów należy pokonać, aby w Santiago otrzymać Compostelę, czyli certyfikat odbycia pielgrzymki.
I teraz pytanie, czy w Fatimie wydaje się też jakiś certyfikat? Odpowiedź brzmi: OBECNIE NIE.
Oficjalnego certyfikatu nie ma, mimo, że niektóre firmy turystyczne czy klasztory, mogą wydawać odwiedzającym ich pielgrzymom jakieś różne dokumenty.
Wynika to z faktu, że Fatima jest relatywnie młodym miejscem kultu i jej tradycja nie opiera się głównie na pielgrzymach pieszych czy konnych (jak pielgrzymki do Santiago de Compostela), ale raczej już tych zmotoryzowanych.
Zatem ludzie pielgrzymujący do Fatimy pieszo to najczęściej pielgrzymi mocno wierzący albo po prostu Ci, którzy mają doświadczenie wędrowania na Camino de Santiago i chcą też taką formę pielgrzymki odbyć do miejsca objawień.
Portugalskie centrum kultura wydaje, co prawda, swój paszport pielgrzyma, w którym można po drodze zbierać pieczątki, jednak nie sprawdza on się najlepiej.
Często w kawiarniach czy nawet kościołach po drodze po prostu nie ma pieczątki, którą moglibyśmy sobie wbić do takiego paszportu. Poza tym, pozostaje on jako jedyna pamiątka z drogi, bo na jego podstawie nie jest wydawany żaden certyfikat, jak na Camino.
Wyjaśnię tylko, że takie certyfikaty do niedawna istniały i były wydawane przez portugalskie stowarzyszenie miłośników tego szlaku, jednak to się zmieniło i nie można już otrzymać takiego dokumentu.
Na całe szczęście, okolice Fatimy mają doskonałe warunki, by pieszą pielgrzymke zorganizować. Szlak prowadzący do Fatimy jest miejscami absolutnie przepiękny i wędrując z Krzysztofem, wielokrotnie znajdowaliśmy tu analogie właśnie do Camino de Santiago.
Doskonałe oznakowanie, dobre miejsca noclegowe. Wszystko, co pielgrzymowi potrzebne.
Wylecieliśmy z lotniska we Wrocławiu w niedzielne popołudnie i po 4 godzinach lotu, odebraliśmy bagaż na lotnisku w Lizbonie.
Następnie z jedną z naszych grup, która akurat przyleciała na inną pielgrzymkę, zabraliśmy się z lotniska do centrum miasta. Oni pojechali realizować swój program, a my po nocy w hostelu, ruszyliśmy w drogę.
Z tą grupą pielgrzymów spotkaliśmy się ponownie 6 dni później w Fatimie i po raz kolejny nadwyrężyliśmy ich uprzejmość i zabraliśmy się z nimi w drogę powrotną do Lizbony. Ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość.
Tak, jak mówiłem, pierwszy dzień, mimo, że bardzo długi- bo wędrowaliśmy od wschodu do zupełnego zachodu słońca, był dosyć ciekawy, jednak mnie nie zachwycił, czyli właśnie ten dystans będziemy chcieli wyciąć z naszych programów.
Od rana szliśmy przedmieściami Lizbony, wzdłuż rzeki Tag, w większości asfaltami, trochę nowymi ścieżkami spacerowymi. Do zarezerwowanego hotelu doszliśmy minuty przed zmierzchem. Restauracje w okolicy były zamknięte, więc udaliśmy się na zakupy, w pokoju hotelowym zjedliśmy kolację i po krótkiej nocy i śniadaniu ruszyliśmy dalej.
W kolejny dzień pokonywaliśmy już ładniejsze tereny. Portugalskie wioski ze śnieżnobiałymi kościołami, więcej miejsc, gdzie można było zatrzymac się na kawę, ale też sporo asfaltu i wysokie temperatury, które zdecydoiwanie nas zaskoczyły.
Od tego dnia zaczynaliśmy poruszać się w krótkich rękawkach i spodenkach. Od miejscowości Azambuja rozpocząl się naprawdę ładny odcinek szlaku i mimo asfaltów, bardzo nam się spodobał.
Po południu doszliśmy z powrotem do rzeki Tag, od której przez jakieś 20 kilometrów byliśmy lekko oddaleni i znowu w ostatniej chwili przed zmrokiem dotarliśmy do jednego z najprzyjemniejszych miejsc w jakich nocowaliśmy, czyli Quinta da Marchanta– typowo portugalskiej posiadłości ze stadniną koni w której przywitała nas właścicielka i oprowadziła po wszystkich zakątkach tego miejsca.
Trzeci dzień był jednym z krótszych podczas naszej pielgrzymki. Szliśmy do Santarem– większego miasta położonego na wzgórzu nad rzeką Tag. Mglisty poranek zamienił się w upalne przedpołudnie i w połowie drogi musieliśmy rozbierać się do najkrótszych rękawków.
W samym Santarem znowu dostaliśmy doskonały nocleg, czyli wygodny apartament z widokiem na miasto.
Właściciele Villa Graca są pasjonatami sztuki i zawodowo remontują i prowadzą skomplikowane renowacje kamienic na starówce tego miasta.
Znowu właścicielka, Alexandra, oprowadziła mnie po różnych pokojach i apartamentach z których będziemy korzystali w przyszłości.
Z Krzysztofem odwiedziliśmy pootwierane kościoły, zjedliśmy obiad, zrobiliśmy zakupy w tutejszej Biedronce, czyli Pingo Doce i później z tymi zakupami powygłupialiuśmy się trochę na Portas do Sol, czyli takim popularnym punkcie widokowym, który często odwiedzają miejscowi i turyści.
Z Santarem czekał nas kolejny długi, bo ponad 40-kilometrowy etap. Chyba najpiękniejszy z wszytkich. Pola, winnice, gaje oliwne, przecudnie.
Po drodze mijaliśmy wioski w których można zatrzymać się na kawę i ciastko. Trochę pagórków z przepięknymi widokami, wiatrakami, no naprawdę ładnie.
I cisza. Absolutna cisza i spokój. Dla mnie to był dzień w którym wszystko się zmieniło. Przestałem pędzić. Fizycznie i duchowo. Wszystko się we mnie uspokoiło. Jakbym wiedział że zbliżam się do miasta pokoju.
Przed zmrokiem, po długiej wspinaczce i potem zejściu w dół, dotarliśmy do miejscowości Minde. na kolejny dobry nocleg. Właścicielka przywiozła nam kolację, zrobiła sałatkę, odpoczęliśmy i po śniadaniu ruszyliśmy na ostatni eta naszej wędrówki. Do Fatimy pozostało nam 18 kilometrów.
Byłem przekonany, że ta krótka odległość to tylko formalność. Jednak to był dzień największego kryzysu.
Wiało, padał deszcz. W pewnej chwili zupełnie opadłem z sił, położyłem się na ziemi i myślałem, że to już koniec, że nie dojdę do Fatimy. Dopiero po czasie, po różańcu udało mi się wstać i wszystko się odmieniło. Wyszło slońce, energia wróciła i zza drzew zaczęła wyłaniać się Fatima.
Dotarliśmy obaj. Bardzo szczęśliwi i świadomi tego, że Fatima to naprawdę wyjątkowe miejsce dla wszystkich pielgrzymów, również tych pieszych.
Spędziliśmy tu prawie dwa dni, Modliliśmy się, odwiedzaliśmy ważne miejsca w Fatimie- miejsce objawień na Cova de Iria, obie bazyliki, domy Franciszka i Hiacynty, dom Łucji, miejsca objawień w Aljustrel. Wykorzystaliśmy ten czas bardzo dobrze i był on dla nas wyjątkowy.
Każdego dnia pobytu, w absolutnym spokoju, udawało nam się zwiedzać Fatimę, uczestniczyć z różańcu z pielgrzymami z całego świata, Eucharystii i różnego rodzaju wydarzeniach w mieście.
Zatem jeśli poczuliście, że Fatima Was wzywa, to pora planować i ruszać w drogę. Niezależnie, czy do Fatimy, czy do Santiago de Compostela. Bardzo warto. Polecam.
PON – PIĄ: 08:00 – 16:00
SOB: 10:00 – 14:00
NIEDZ: Odpoczywamy. Ty też odpocznij.
Nie wstydź się! Daj nam znać jeśli masz pytania.