7.00 rano wymarsz. Pogoda zapowiadała się niepewnie i po pierwszych kilometrach spodziewałem się deszczu; na szczęście nie spadła ani kropla. Ktoś chyba nade mną czuwał, choć niezbyt uważnie, bo zanim doszedłem do Garncarska dwukrotnie władowałem się po kostki w wodę. Pielgrzym nie poddaje się łatwo, dlatego udałem, że chlupanie w butach mi nie przeszkadza. Swoją drogą- buty, których używam to ta sama para w której przeszedłem Hiszpanię w zeszłym roku. Oprócz startej podeszwy nie mają prawie śladów zniszczenia.
Zaraz za Grancarskiem zaczęło się potworne błoto, dlatego spadła mi średnia kilometrów na minutę. W zamian miałem okazję pooglądać sarny z bardzo bliska. Zdarzało się, że całe stado podrywało się z odpoczynku dosłownie kilkanaście metrów ode mnie.
Dzisiaj sprawdzałem przebieg drogi na zachód od Tworzyjanowa. Gdy minąłem ruchliwą drogę krajową między Tworzyjanowem a Strzelcami, zastanawiałem się, którą z polnych dróg wybrać. Jak zwykle trafiłem pechowo, bo pierwsza z nich wyprowadziła mnie w pole na jakieś półtora kilometra i skończyła się za pagórkiem. Przysiadłem na jakimś kamieniu, wydudniłem pół kartonu soku bananowego i na przełaj przez zaorane pole doszedłem do drogi z której wcześniej zszedłem. Nie spodziewałm się, że tak trudno będzie przemieszczać się unikając asfaltu. Na szczęście jakimś cudem około 10.30 zobaczyłem przed sobą ruiny pałacu w Maniowie Małym. Zanim doczłapałem się do wsi miałem jeszcze spotkanie pierwszego stopnia z dzikiem a następnie ze stadkiem pasących się saren. Zajęcy po drodze nawet nie chciało mi się liczyć, raz wypłoszyłem też lisa z krzaków.
Ścieżką powyżej wsi doszedłem do tamy na Zalewie Mietkowskim. Drogą, która biegnie szczytem tamy doszedłem w okolice Borzygniewu. Przy taśmociągu biegnącym z zalewu do piaskowni zszedłem w dół 'bardzo umownymi schodkami’. Jest to zwykła wydeptana ścieżka, jednak takich na hiszpańskim Camino jet całe mnóstwo; postanowiłem się nie przejmować szukaniem lepszego zejścia.
Minąłem zakłady Libet i po dwukrotnym minięciu torowiska (jednego pod nogami, drugiego nad głową) wszedłem do lasu. Nareszcie spokój. W lesie dosłownie hektary porośnięte przebiśniegami. Błoto jest wszędzie, włącznie z moimi butami. Miejscami droga jest nie do przejścia; chwilami samym środkiem płynie strumień wody. W okolicach południa docieram do Ujowa.
Kościół zamknięty. Dowiaduję się, że jakaś pani we wsi ma klucz. Odnajduję miłą panią, która otwiera mi kościół. Wbrew temu, co wmawiał mi przed chwilą jej zięć- można fotografować. Ksiądz przyjeżdża tylko w niedzielę na 13.00, nie dostanę więc żadnych informacji. Zastanawiam się nad marszem do Wawrzeńczyc (siedziba proboszcza). Fotografuję w środku i wokół kościoła, w międzyczasie przekazując pani od kluczy moją wiedzę o świętym Jakubie. Wewnątrz kościoła niewiele śladów Apostoła. W głównym ołtarzu znajduje się witraż z 1883 roku, podpisany przez artystę, a na bocznej ścianie obraz; prawdopodobnie zdjęty z głównego ołtarza po remoncie kościoła w XIX wieku. Ani na witrażu, ani na obrazie nie zauważyłem kształtu muszli. W murze okalającym kościół znaleźć można też dwa krzyże pokutne z XIV- XVI wieku.
Z Ujowa postanowiłem iść do Wawrzeńczyc na spotkanie z proboszczem. Raczej niewiele się od Niego dowiedziałem i chyba nie jest mu zbyt bliska idea szlaków Jakubowych. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz odcinek będzie prowadził przez Ujów.
Od samego rana zastanawiałem się, jak bardzo zmienia się myślenie, gdy jesteśmy z dala od ludzi. Wystarczyło, że wyszedłem poza miasto, a przypomniało mi się, jak na drodze w Hiszpanii śmiałem się z ludzi stojących w korkach, trąbiących na siebie, biegnących gdzieś. Wtedy powrót do rzeczywistości wydawał się taki odległy. Teraz jesteśmy w tej rzeczywistości i zachowujemy się jak ci ludzie, z których się śmialiśmy. Polskie drogi są nam potrzebne, teraz jestem tego pewien. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję z nich korzystać jak najczęściej.
Następne odcinki trasy w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że uda mi się wreszcie dotrzeć do samej Środy- Śląskiej i zamknąć jedno całe przejście szlaku.
PON – PIĄ: 08:00 – 16:00
SOB: 10:00 – 14:00
NIEDZ: Odpoczywamy. Ty też odpocznij.
Nie wstydź się! Daj nam znać jeśli masz pytania.