Postaram się zgodnie z prawdą i dokładnie zdać Wam relację ze wspaniałego przejścia szlakiem św.Jakuba Via Regia, które odbyło się na trasie Góra św.Anny- Opole- Dobrzeń Wielki.
Nie będę się powstrzymywał do końca relacji i już na wstępie powiem, że przejście było wspaniałym przeżyciem i pozostanie w pamięci przez bardzo długi czas. Ale zacznę od początku.
Wyruszyłem z Sobótki już w piątek popołudniu. Mimo, iż przez telefon poinformowano mnie, że w schronisku nie ma miejsc- postanowiłem zdać się na Świętego Jakuba. Popołudnie było naprawdę piękne i co chwilę zerkałem przez ramię spoglądając na Ślężę znikającą za plecami. Nie polecam jednak kopiowania tej czynności podczas jazdy A4, chyba, że z miejsca pasażera.
Dotarłem do Opola około 17.30 i pewny siebie wszedłem do schroniska. Święty Jakub był tam przede mną i zwolnił mi miejsce. Po krótkim czasie dołączył Emil z którym zapokładowałem się w tym samym pokoju. Szybki przepak bagażu i ruszyliśmy w stronę centrum Opola. Przeszliśmy szlakiem okolice rynku, aby sprawdzić oznakowanie. Muszelki były na swoim miejscu. Udało nam się przy filiżance kawy omówić sprawy Drogi Ślężańskiej, którą chcemy jak najszybciej oznakować. Pogadaliśmy sobie na tematy okołojakubowe i o 21.00 ruszyliśmy do Radia Plus. Tam doświadczenie radiowe Emila pozwoliło nam na nagranie całej jednogodzinnej audycji. Z Andrzejem Szarometą tematy się nie kończą, więc radio Plus opuściliśmy po godzinie 23.00.
Rano o 6.00 w mojej dłoni dzwoni budzik- od piętnastu minut i tak nie śpię. Wstajemy, myju, myju i na pociąg. Na dworcu jeszcze kanapka z mikrofalówki i kawa (jakby z dodatkiem kurzu), kilka zdań nt. kolei państwowych i już jesteśmy w drodze.
Podróż do Zdzieszowic mija szybko. Robi się coraz ciekawiej, bo na dworcu spotykamy troje pielgrzymów z Wrocławia- wśród nich Andrzej Kofluk. Andrzej jak rasowy pielgrzym do Santiago, zawiesił na swojej szyi muszlę św.Jakuba i podpiera się kijem z napisem 'Camino de Santiago’. Ach, była jeszcze czapeczka z muszelką.
Postanawiamy zrezygnować z autobusu i na Górę Św.Anny ruszamy pieszo. Doskonała trasa przez lasek i w mgnieniu oka jesteśmy na miejscu. Tam rozpoznajemy już muszelki szlaku Via Regia i Emil poprawia oznakowanie pod Bazyliką. Na dziedzińcu czeka już grupka pielgrzymów, reporterów i ciekawskich. Wchodzimy na mszę. Brat, który ją prowadzi, sam jest pielgrzymem do Santiago i trasę pokonał siedem lat temu. Po mszy dzięki Jego gościnności delektujemy się kawą i ciasteczkami. Komu w drogę…
…i schodzimy w dół. Szlak jest naprawdę piękny. Osoby, które znakowały ten odcinek musiały włożyć masę wysiłku, aby tak wspaniale oznakować szlak. Gdy dochodzimy do lasu spotykamy pierwszą muszelkę namalowaną przy użyciu farby- ręczna robota robi na nas wrażenie.
Opolszczyzna jest piękna i w pełni zasługuje na miano 'polskiej Galicji’. Robimy zdjęcia z myślą o wklejeniu ich na pulpit Windowsa. Sarny są wszędzie. Co chwila podrywają się z rzepaku i uciekają w przeciwną stronę. Grupa bardziej jednak czeka na spotkanie z pumą, która rzekomo grasuje gdzieś w okolicy. Mijamy wsie Ligota Dolna i Siedlec. Korzystamy z ławeczek przy huśtawkach i spożywamy śniadanko. Humory dopisują.
W okolicach lotniska przed Kamieniem Śląskim wychodzi nam na spotkanie (właściwie wyjeżdża rowerem) wójt Zbigniew Kawa, który jest zarazem przewodniczącym prężnie działającego Stowarzyszenia Przyjaciół Kamienia Śląskiego. Kamień jako wieś, bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Myślę, że przez długi czas będziemy dawać go za przykład miejsca, gdzie w pełnej harmonii działają obok siebie samorząd, parafia i lokalna ludność.
Wieś jest pięknie odnowiona, posiada pełną infrastrukturę noclegową i zaplecze turystyczne w postaci Zespołu Turystyczno-Rehabilitacyjnego SEBASTIANEUM SILESIACUM, zespołu pałacowego, odnowionego z kompletnej ruiny w 1994 roku, sanktuarium św.Jacka oraz dużej ilości miejsc noclegowych. Co szczególnie kusi do przyjazdu do Kamienia Śląskiego to gościnność jego gospodarzy, którym bardzo dziękujemy za wspaniale spędzony czas i perfekcyjną organizację.
Pan Wójt ugościł nas pyszną kawą i rogalikami św.Jacka. Myślę, że wiele gmin powinno brać przykład z Kamienia i polecałbym wszystkim samorządowcom z naszego regionu weekendowy wypad w tamte strony. Centrum Informacji turystycznej dysponuje kioskami multimedialnymi, które są dostępne dla wszystkich turystów. Grupy, goszczące w Kamieniu mogą liczyć na (UWAGA) nieodpłatne oprowadzenie przez przewodnika. Dostępne są też foldery, ulotki oraz wszelka pomoc, jakiej turysta może potrzebować. Brawo Kamień Śląski! Dziękujemy też za umieszczenie informacji o naszym przejściu na stronie internetowej Kamienia Śląskiego.
Wójt odprowadził nas do granicy wsi i skierował w stronę lasu, gdzie prowadzi dalsza część szlaku. Piękny odcinek przez las pokonaliśmy dosyć szybko, mijając wieś Kosorowice. Kolejna część szlaku zapadła nam w pamięci, gdyż jest to przepiękna ścieżka przez las, otoczona drzewami z każdej strony, utwardzona i prowadząca na wprost bez żadnych zakrętów na odcinku około 6 kilometrów. Po drodze możemy spotkać krzyż i tablicę pamiątkową ustawioną przez koło łowieckie z Opola.
Na przedmieściach Opola (Opole-Malina) część naszej grupy kończy przejście z powodu zmęczenia i wraca do domu. Reszta powłucząc nogami dociera do schroniska PTSM przy ulicy Torowej, gdzie kończymy dzisiejsze przejście. Dziękujemy sobie nawzajem za wspaniały dzień. Część grupy wraca do domu, a w schronisku pozostaje nas tylko trzech (Andrzej, Mietek i ja). Emil też pędzi w inne zakątki Śląska, żeby propagować nasze przejścia. Kolejnego dnia dowiadujemy się, że do domu dotarł o 2.00 w nocy. My rozpakowujemy bagaż i udajemy się na zakupy. Jedno piwko i ciężki miniony dzień gwarantuje spokojny sen. Rozmawiamy jeszcze przez jakiś czas w pokoju i kładziemy się do łóżek.
Rano wszysce trzej stwierdzamy, że spało nam się wyśmienicie. Nie jestem pewien, czy to zasługa opolskiego powietrza, czy piwa. Prawda jest taka, że i piwo i powietrze były ze Śląska. Na śniadanie chlebek przytaszczony przez Andrzeja ze smalcem jego wyrobu. Mietek zaserwował herbatę. Tylko ja nie dorzuciłem się do posiłku.
Ruszamy w stronę katedry. Po drodze na chwilę gubimy szlak przy ulicy św.Jacka. Po kilkunastu minutach problem jednak rozwiązany. Robimy doznakowanie i idziemy dalej. Msza jest o 10.30, więc korzystamy z okazji i zwiedzamy kościół Franciszkanów. Następnie wracamy do katedry i tam spotykamy już pierwszy tłumek pielgrzymów. Idziemy z Andrzejem do zachrystii i przybijamy pieczątki do naszych paszportów pielgrzyma. Zostajemy też obdarowani ulotkami, książeczkami i ulotkami wszelkiej maści.
Wychodzimy przed katedrę, gdzie tłum jest coraz większy. Reporterzy z opolskiej telewizji zapewniają, że na następnym przejściu w okolicach Opola się pojawią. Trzymamy za słowo. Czekamy na wybicie 11.00. Kilka słów od Andrzeja i przybyłych gości i możemy ruszać w drogę. Jest nas sporo. Głównie mieszkańcy opolszczyzny- spora grupa ze Skorogoszczy (Stowarzyszenie Miłośników Turystyki 'W Drodze’ pod kierownictwem Krzysztofa Tomczaka- serdecznie pozdrawiam), spora grupa z Dobrzenia Wielkiego, Małego i okolicznych wsi, których nazw nie potrafię wymienić. Jest sporo młodzieży a także ludzi starsi- nawet siedemdziesięciolatkowie.
Grupę z Dobrzenia prowadzi Helmut Starosta, który trasę zaplanował co do minuty 🙂 Pozdrawiam. Wchodzimy do kościoła w Czarnowąsach, który został odbudowany po pożarze. Dzisiaj 19 kwietnia został tu poświęcony ołtarz Miłosierdzia Bożego. Po drodze czeka nas poczęstunek przy boisku w postaci napojów, kawy, herbaty, ciastek i przepysznych pączków, których było zdecydowanie za dużo. Ja przyznaję się do połknięcia zaledwie 3 sztuk 🙂 Serdeczne dzięki za zorganizowanie tego poczęstunku.
Na boisku pojawiła się Pani Otylia (chyba nie przekręciłem imienia), wspaniała starsza Pani, która opowiedziała nam kilka ciekawych historii z jej życia. Po przerwie pomknęła do przodu, by pod swoim domem przywitać nas ciastkami. Myślę, że Andrzej Kofluk przy następnym spotkaniu zrelacjonuje nam o czym pani Otylia opowiadała.
W czasie drogi Andrzej zaproponował, aby uzupełniać oznakowanie i za każdym razem wybierana była jedna osoba z grupy do przyklejenia muszelki.
Gdy dotarliśmy do Ośrodka Kultury w Dobrzeniu- kolejny hit- gorący bigos i zimniutkie napoje. Królewski obiad na szlaku. W świetlicy po obiedzie chwilka na opowieść z Hiszpanii i już zbieramy się do drogi. Przed nami ostatnie metry szlaku- pod kościół Świętego Rocha. Obchodzimy kościół wkoło i wchodzimy do środka.
O kościele opowiada sam proboszcz. W zachrystii oczywiście pieczątka do paszportu i oficjalnie kończymy Pierwsze Weekendowe Przejście Via Regia. Po mszy kilka słów od Helmuta Starosty i Andrzeja Kofluka oraz pamiątkowe zdjęcia. Dodam, że dzięki uprzejmości Helmuta Starosty został podstawiony autobus, który odwiózł nas pod samo schronisko na Torowej. Dziękujemy.
Na koniec powtórzę podziękowania za wspaniałe przyjęcie, którego szczerze się nie spodziewaliśmy. Dziękujemy osobom, które zajmują się szlakiem św.Jakuba w Waszym regionie, kultywują tradycję bycia gościnnym dla pielgrzymów i inicjują różnego rodzaju akcje powiązane ze szlakiem. Dziękuję też wszystkim pielgrzymom, którzy pojawili się na przejściu, bo to dzięki Wam Droga żyje. Do zobaczenia na kolejnym weekendzie na Via Regia 9-10 maja Brzeg- Oława- Święta Katarzyna.
PON – PIĄ: 10:00 – 18:00
SOB: 10:00 – 14:00
NIEDZ: Jesteśmy zamknięci
Nie wstydź się! Daj nam znać jeśli masz pytania.
Szanowni Państwo,
strona ogromnie ciekawa i bliska memu sercu. To pozytywne wrażenie psuje nieprawidłowy format dat: otóż nazwę miesiąca pisać można tylko w dopełniaczu, a nie w mianowniku, np. 20 kwietnia 2010 r., a nie 20 kwiecień, czy – zupełnie niezrozumiałe – kwiecień 20, 2010. No i proszę nie mylić łączników z myślnikami.
Pozdrawiam
Waldemar Sutryk, Katowice