szybki kontakt

Dzien 12 i 13 – Fromista, Carrion de los Condes

Dzien 12 i 13 – Fromista, Carrion de los Condes

Nocleg w Castrojeriz nie byl tak straszny jak nam sie wydawalo, ze bedzie. Po polnocy cisze zaklocili tylko hiszpanie, ktorzy zdecydowali sie laskawie wrocic z popoludniowego winka w barze. Rano szalony Jose- hospitalero z wybujala wyobraznia- zafundowal nam po kawce na droge, ciasteczkach z maslem i po jablku na pozniej. Nawet zalapalismy sie na uscisk od niego i ostatnia porcje zartow. Droga byla nienajgorsza- tylko za Castrojeriz strome podejscie, ale wynagrodzone pieknym widokiem za plecy i polami slonecznikow o wschodzie slonca.

dsc05793-1024x768

dsc05808-1024x768

dsc05817-1024x768

Po kilku kilometrach odpoczelismy na sniadanku w zagajniku posrodku pol, gdzie zagadywal nas hiszpan, ktorego za cholere nie moglismy zrozumiec. Po poludniu inni pielgrzymi opowiadali nam, ze rozdawal on za darmo kawe i owoce dla pielgrzymow- trudno.

dsc05821-1024x768

dsc05837-1024x768

dsc05844-1024x768

Droga od samego wejscia na Mesete jest strasznie monotonna i w porownaniu do poprzednich rejonow- nieciekawa. Widoki piekne, ale po tym co widzielismy przez ostatnie 2 tygodnie- juz nas tak nie zachwycaja. Idzie sie strasznie latwo, bo po plaskim, wiec az glupio nam, gdy po 25 kilometrach zatrzymujemy sie na nocleg- ale przeciez nie ma sie gdzie spieszyc. Wczoraj z Castrojeriz dotarlismy na nocleg po 26 kilometrach i byla dopiero 13-ta (a wyszlismy wyjatkowo pozno tego dnia bo o 7mej). Nocleg byl calkiem fajny. Wypralismy w pralce wszystkie moje rzeczy, zeby zabic robactwo, ktore ewentualnie moglo sie gdzies ukryc- razem ze spiworem i plecakiem. Towarzystwo bylo doborowe i poznalismy kilka bardzo ciekawych osob- Anne z Berlina, Ulle z Norwegii, dwie polki z gornego slaska (mijalismy je juz na trasie)- Asie i Gosie, ktore z powodu kontuzji kibluja dwa dni w Fromista oraz pana Andree (Andrzeja)- Francuza polskiego pochodzenia- jak sam sie nazywal. Wieczor spedzilismy pijac wino i zajadajac sie roznymi smakolykami.

dsc05856-1024x768

dsc05858-1024x768

dsc05863-1024x768

Spalo sie fajnie, choc krotko. Na szczescie dzisiaj tylko 20km, bo nastepny nocleg dopiero za kolejne 17km. Troche osob sie porwalo na te 37 dzisiaj, ale my chcemy odsapnac- Ewe troche boli sciegno a mi szczerze mowiac jakos nudno sie idzie po tej plaszczyznie. Droga wyglada tak, ze biegnie rownolegle do drogi dla samochodow i jest wysypana grysem albo utwardzona- dla pielgrzyma nuda (jak spacer do kiosku po gazete). I calkiem dobrze, ze zrobilismy taki krotki bieg dzisiaj, bo spotkalismy wlasnie Marka- czecha, ktorego poznalismy kilka dni temu i z ktorym bylismy razem feralnej nocy w San Juan de Ortega (gdzie mnie pogryzly robale). Marka nic nie pogryzlo, ale mowi, ze budzil sie kilka razy, bo mu pluskwy chodzily po twarzy. Spoko.

dsc05866-1024x768

dsc05868-1024x768

dsc05871-1024x768

Teraz jestesmy w Carrion de los Condes u siost zakonnych. Albergue za 5 euro – pelen wypas. Tani internet (jakies pol godziny temu wrzucilismy 1,5 euro i ciagle mam 1.01 na liczniku), jest goraca woda, pralnia i wymarzona kuchnia- wiec po poludniu jajecznica na boczku (zaprosilismy tez Marka, bo mamy az 12 jaj). Sklep trafilismy fartem- dobrze, ze zapytalismy sie w informacji turystycznej bo dzisiaj niedziela i o tej porze juz byloby wszystko zamkniete- a tak mamy zakupy na dzis i jutro na sniadanie. Zrobilismy juz herbatke (hiszpanska- beznadziejna) i Ewa wlasnie pisze kartki na stoliku za mna. Aha- czysto w lazienkach i kosciol pod nosem. Msza o 19tej- pojdziemy. Czujemy sie troche jak na wczasach dzisiaj, bo wszystko mamy na miejscu, nie trzeba wiec lazic po miescie i szukac. Jest dopiero 14ta a my juz pokapani, poprani, po zakupach i szukamy zajecia na popoludnie.

dsc05874-1024x768

dsc05864-1024x768

Jutro chyba jakis sredni dystans pojdziemy- cos kolo 30tu, bo moze Ewa bedzie juz miala zdrowsza noge i poza tym nie wypada sie tak lenic na camino. Poza tym dogonimy tych co dzisiaj popedzili dalej (miedzy innymi pan Andree, ktory zajmuje sie gromadzeniem informacji do jakichs francuskich przewodnikow o camino). Zyjemy calkiem dobrze i dochodzimy do siebie po wszystkich przejsciach. Ide wypic wapno.

Kuba- Carrion de los Condes


Jedna odpowiedź do “Dzien 12 i 13 – Fromista, Carrion de los Condes”

  1. Jeeejku, właśnie trafiłam na Waszą stronę, ale nie mam czasu dłużej się zatrzymać, bo czas się pakować i wyjeżdżać. Wrócę tu na pewno!
    Dodaję do Ulubionych.
    Dzięki! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Social Media

Sprawdź nasze #socialmedia

A działamy tak:

PON – PIĄ: 08:00 – 16:00
SOB: 10:00 – 14:00
NIEDZ: Odpoczywamy. Ty też odpocznij.

Nie wstydź się! Daj nam znać jeśli masz pytania.

Zapisz się do newslettera!

Zachowujemy prywatność Twoich danych i udostępniamy je tylko osobom trzecim, które umożliwiają korzystanie z tej usługi. Przeczytaj naszą Politykę prywatności.